„Światem dla kobiety jest dom, domem dla mężczyzny jest świat”
Wchodzenie społeczeństwa polskiego w „nowoczesność” było procesem powolnym i wynikało nie tylko z braku własnej państwowości, lecz także z konserwatyzmu, który był sposobem na zachowanie tożsamości własnej kultury. Równolegle do dążeń niepodległościowych kobiety polskie zaczęły podejmować nieśmiałe próby emancypacji. W tym właśnie czasie sformułowano większość postulatów dotyczących ich edukacji, praw politycznych i cywilnych. Realizacja znacznej części tych żądań przypadła dopiero na lata niepodległej Polski.
W szczegółach sytuacja prawna kobiet polskich różniła się w zależności od zaboru, warstwy społecznej i zamożności. Jednakże bez względu na miejsce zamieszkania i zajmowaną pozycję społeczną, wszystkie kobiety były w tym okresie wyłączone z udziału w życiu politycznym i państwowym. Nie mogły uczestniczyć w wyborach przedstawicielskich ani zajmować stanowisk publicznych. Istniały zasadnicze podobieństwa w sytuacji prawnej kobiet w poszczególnych zaborach. Przyjęty w Polsce Kodeks Napoleona (obowiązujący w zaborze pruskim i Królestwie Polskim) znacznie ograniczał prawa kobiety, cywilne i małżeńskie. Traktował ją niemal jak nieletnią, oddając pod władzę ojca, opiekuna, męża lub (w niektórych sprawach dotyczących jej dzieci) rady rodziny. Mężczyzna był głową rodziny: zarządzał majątkiem, decydował o gospodarce i dochodach, a także o wszystkich ważnych życiowych sprawach członków rodziny. Bez jego pozwolenia kobieta nie mogła stawać przed sądem, być świadkiem przy spisywaniu testamentów, umów i innych aktów notarialnych. Wspólnota materialna polegała nie tylko na tym, że mąż mógł wyłącznie rozporządzać majątkiem żony (jeśli to była np. ziemia, miał prawo ją sprzedać, wydzierżawić bez zgody małżonki), ale również wszystkimi jej dochodami. Nad dziećmi opiekę sprawował tylko ojciec. To on decydował, kto je będzie wychowywał i kiedy mogą opuścić dom rodzinny. Prawodawstwo pruskie pod względem praw ojca do opieki nad dziećmi stało na krawędzi absurdu, ponieważ od jego decyzji zależało nawet to czy dzieci będą karmione piersią matki. Pewne swobody otrzymała kobieta w zaborze austriackim, gdzie mąż był tylko zarządcą jej majątku, i w każdej chwili mogła go pozbawić tego stanowiska. Władza rodzicielska pozostawała w rękach ojca, jednak oboje rodzice mieli decydować o przyszłości dziecka. Ważne dla kobiet było prawo pozwalające na szukanie ojcostwa i zobowiązujące ojca do utrzymania nieślubnych dzieci do chwili, gdy same będą mogły na siebie zarobić (chłopców do 14 roku życia, dziewczętom do 18). Takiego prawa nie miały kobiety w innych zaborach.
W XIX wieku kobiety powoli zaczęły się dopominać o zrównanie ich pod względem prawnym z mężczyznami. Walkę kobiet polskich o pełnię praw politycznych i społecznych można podzielić na cztery okresy. W pierwszym żądały one niezależności ekonomicznej, większej swobody w życiu społecznym. Nadal jednak uznawały, że małżeństwo i macierzyństwo są najważniejszymi wartościami w życiu kobiety i im powinna się ona poświęcać. Kolejny etap rozpoczął się wraz z dążeniem do uzyskania praw wyborczych (bezpośrednich lub chociażby tylko pośrednich). Po nim następuje trzeci okres, dążenie do równouprawnienia na polu zawodowym. Ostatni etap rozpoczął się w latach 80. ubiegłego wieku i wiąże się z walką o pełnię praw politycznych, ekonomicznych i cywilnych.
Jednym z pierwszych, którzy podnieśli głos w sprawie wyzwolenia kobiet był Edward Prądzyński. W 1872 r. wydał książkę O prawach kobiety, w której żądał przyznania kobietom prawa do pracy i edukacji, dopuszczenia ich do urzędów publicznych i zrównania ich pod względem prawnym z mężczyznami. Prądzyński uważał, „że kobietom należy się od społeczeństwa nie to, co pod osłoną zasługi komuś podsunąć będzie się podobało, ale że im się należy z tytułu ich człowieczeństwa pełnia praw człowieczych, praw, któreby im pozwoliły kształcić się i do rzetelnej dopiero dojść zasługi”. Należy jednak pamiętać, że większości ówczesnego społeczeństwa bliższy był pogląd Stanisława Bronikowskiego: „Równouprawnienie kobiety i bezwzględne jej wyzwolenie, psuje harmonię społeczną, staje w drodze prawidłowemu rozwojowi społeczeństw oraz wstrzymuje postęp ludzkości.”
Oprócz przepisów prawnych dla kobiet nie mniej ważne były obyczaje regulujące życie codzienne. Małżeństwo w przypadku kobiety stanowiło normę („jedynym przeznaczeniem kobiety jest wyjść 'za ten mąż’, w ogóle jest ona 'kimś’ tylko w znaczeniu swej pożyteczności dla mężczyzny” ); obok niego pewną rolę odgrywał klasztor. Poza tym społeczne stereotypy nie pozostawiały miejsca dla kobiet samotnych. Los starej panny nie był do pozazdroszczenia, gdyż wiązały się z nim liczne przejawy dyskryminacji (niezależnie od warstw społecznych).
Specyficzne warunki historyczne, w jakich przyszło modernizować się polskiemu społeczeństwu w wieku XIX, odcisnęły swoje piętno na pozycji kobiety w rodzinie i w sposób istotny decydowały o tempie przeobrażeń również w tej sferze życia społecznego. Przekształcenia te determinowane były nie tylko odmiennościami środowisk społecznych, ich większym lub mniejszym konserwatyzmem, ich większą lub mniejszą „podatnością na modernizację”, ale warunkowały je także zróżnicowane potrzeby i oczekiwania społeczne w poszczególnych zaborach. Rola, jaką rodzina odgrywała w procesie kształtowania się świadomości narodowej i obronie polskości przed germanizacją i rusyfikacją, wyznaczała polskiej kobiecie szczególne zadania w społeczeństwie i dodatkowe pola aktywności podnosząc jej prestiż w rodzinie i poza nią. Kobieta stała się strażniczką patriotyzmu, czystości polskiego języka i polskich obyczajów. Ale jednocześnie te specyficzne polskie warunki trwalej wiązały ją z tradycją i panującym ideałem Matki Polki, symbolicznym wzorcem idealnej żony i matki. Wyrzekała się ona własnych aspiracji i pragnień, mając na względzie głównie dobro ojczyzny i wspieranie mężczyzny w walce o wolność. Model ten z jednej strony skłonił kobietę do samodzielności i rozszerzył zakres dotychczasowej jej działalności, z drugiej strony jednak ustawił ją na podrzędnym miejscu w hierarchii społecznej. Potrzeby uczuciowe kobiet nie były uwzględniane jako a priori drugorzędne, a ponadto, każda kobieta w porównaniu z panującym ideałem okazywała się istotą mało wartościową. Wpływało to hamująco na proces uniezależniania się kobiety, na jej dążenia do samostanowienia. Pomimo to, pod koniec XIX wieku widoczne jest już poszerzenie granic tej niezależności.
Pozycja społeczna kobiety była zakreślana przez jej najbliższe środowisko: rodzinę, przyjaciół, znajomych. Do czasu wstąpienia w związek małżeński w opinii społecznej miejsce młodej panny było przy rodzinie. Po ślubie zaś jej pozycję socjalną wyznaczał status socjalny jej męża. Zdecydowana większość kobiet dziewiętnastego wieku zajmowała się pracami domowymi i to je uważały za domenę swojej aktywności.
W drukowanych, pod koniec XIX wieku na łamach Przeglądu Poznańskiego, rozprawach występowano zdecydowanie przeciwko sprowadzaniu roli kobiety jedynie do zadań żony i matki, wychowującej dzieci w duchu religijnym i patriotycznym. Zarazem podkreślano, że kobiety powinny równo z mężczyznami spełniać obowiązki względem społeczeństwa. Zachęcano je do wyzwolenia się spod panujących przesądów i rozwinięcia szerszej aktywności publicznej.
W 1904 została wydana w Warszawie praca pt. Kobieta współczesna, w której czytamy, że społeczna rola kobiet „powinna być nie liczną, lecz czynną. Nie ręce tylko, ale serca i głowy oddać powinny kobiety na usługi ogółu; nie ślepo i bezmyślnie iść po wydeptanych przez drugich śladach, lecz szukać własnej drogi i w razie potrzeby nową torować. Nie czekać, aż je ktoś do roboty weźmie, pokaże, co, jak i kiedy robić, lecz samej odważnie i samodzielnie podejmować inicjatywę, działać i do działania podniecać, oto rola społeczna współczesnej kobiety”.
W początkach XIX wieku uczono młode panny z możnych domów tylko języka francuskiego i zmuszano je przede wszystkim do robót ręcznych. „Młoda Emilia (Sczaniecka) buntowała się na to wykształcenie. Pewnego dnia rzuciła więc robótkę o ziemię, podarła jedwabie i wełny, oświadczając, że chce uczyć się jak brat i inni młodzieńcy w odpowiednich szkołach, zdobywając jakąś wiedzę, a nie ślęcząc nad salonowymi robótkami. Był to bunt nie spotykany ze strony młodej panienki. Babunia starościna dostała podobno migren…” Nie od razu wiek XIX stał się więc polem walki kobiet o prawo do wykształcenia. Dopiero w drugiej połowie wieku, kwestia wykształcenia kobiet stała się paląca. Gdy wydarzenia polityczne i przemiany gospodarcze podkopały egzystencję całych warstw społecznych, kobiety zostały postawione w obliczu konieczności zarabiania na życie. Jednakże właśnie brak przygotowania niejednokrotnie uniemożliwiał im podjęcie pracy. Było to wynikiem istniejących w latach zaborów różnic pomiędzy programem kształcenia dziewcząt a chłopców.
Czołowym hasłem XIX wieku była demokratyzacja wiedzy. Jednak jeszcze w roku 1909 Kazimiera Bujwidowa pisała, że nie zostało one zrealizowane. „Przecież kobietom dotąd oświata, poza elementarną, była wzbroniona. Szkół średnich dla kobiet właściwie nie ma wcale, a do wyższych uczęszczać nie wolno, albo wolno tylko wyjątkowo. Ani w Austryi, ani w Królestwie, ani w Poznańskiem nie ma szkół średnich dla dziewcząt. Te szkoły żeńskie, które tu pod tą nazwą figurują, nie dają kończącym je dziewczętom praw do dalszego kształcenia na uniwersytetach.”
Hasło rozszerzenia edukacji kobiet głosił również pozytywizm wraz z propagowaniem „pracy u podstaw” całego społeczeństwa. Nie ograniczało się ono tylko do postulowania o wykształcenie ponadpodstawowe dla kobiet, ale coraz częściej głosiło konieczność otworzenia przed kobietami drzwi do wyższej edukacji. Na terenie Królestwa i Galicji toczyła się gorąca dyskusja na ten temat. Tak zwolennicy jak i przeciwnicy starali się argumentować swoje stanowisko na łamach ówczesnej prasy. Owa polemika ominęła w zasadzie zabór pruski. Wiązało się to ze wzmożoną w tym czasie germanizacją szkolnictwa, która doprowadziła nie tylko do zamykania szkół żeńskich, ale także do zwalniania nauczycieli polskich. Brak ewentualnych perspektyw zawodowych, konieczność przejęcia trudu kształcenia dzieci przez kobiety, głęboko zakorzeniony tradycjonalizm będący sposobem zachowania zagrożonej polskości, jak i przynależność tych ziem do Niemiec – bastionu konserwatyzmu wobec wyższej edukacji kobiet, także przyczynił się do tego, że owa dyskusja nie znalazła większego oddźwięku na tych terenach.
Owa polemika przyczyniła się do zdobycia przychylności opinii publicznej, pierwszej przeszkody na drodze kobiet do wyższych studiów. Dzięki niej społeczeństwo polskie powoli oswajało się z nieuchronnością rozszerzenia edukacji kobiet. Przygotowała także same kobiety do potrzeby podejmowania takiego wysiłku.
W XIX wieku zaczęły powstawać różne możliwości rozszerzenia wiedzy kobiet, nawet na akademickim poziomie. Kobiety skwapliwie wykorzystywały te szanse. W 1868 r. powstały Wyższe Kursy dla Kobiet w Krakowie, w 1878 r. w Petersburgu, w 1886 r. powstał Uniwersytet Latający w zaborze rosyjskim. Na wykłady na Uniwersytecie Latającym uczęszczała także polska noblistka, Maria Skłodowska. ” Były to wykłady przede wszystkim z zakresu nauk przyrodniczych (anatomia, biologia itd.) oraz socjologii. Wykłady fascynujące ze względu na wykładowców, którymi byli przeważnie ludzie o wyjątkowych kwalifikacjach i bardzo wysokim poziomie, a także i ze względu na tajemniczość, jaka je otaczała, a nawet pewien moment niebezpieczeństwa. Oczywiście tajne, odbywały się one w różnych prywatnych mieszkaniach, to tu – to ówdzie (stąd nazwa tego „uniwersytetu” – Latający).”
Kobiety, którym istniejące możliwości nie odpowiadały, podejmowały studia na uniwersytetach zagranicznych, we Francji, Anglii, Szwajcarii i Belgii. Nie każda młoda dziewczyna mogła jednak w ten sposób pogłębiać swoją wiedzę, ponieważ był to poważny wydatek finansowy. W kraju np. kobiety uzyskały prawo studiowania na uniwersytecie w Krakowie i we Lwowie na wydziale filozoficznym dopiero w 1897 r. Jednakże dostęp kobiet na wszystkie kierunki i wszystkie polskie uniwersytety przyszedł wraz z odzyskaniem przez Polskę niepodległości.